Wieści z ... kuchni.
Serwis porcelanowy (nie fajans
) z Włocławka z lat 1970-tych albo nieco wcześniejszych.
Najpierw był serwis kawowy. Przybył całkiem przypadkowo. Na początku lat 1980-tych toruńska rodzina zaprosiła mnie na wesele. A były to czasy przedkopertowe. Jako koneserka kawy w porcelanie, umyśliłam kupienie w prezencie takiegoż kawowego serwisu. Z pomysłu zwierzyłam się koleżance, która z kolei powierzyła mi tajemnice, że ma nierozpakowane od początku lat 1970-tych ślubne prezenty i jest serwis. W trakcie oględzin stwierdziłam, że pomimo szczelnego zamknięcia, porcelana miała lekki nalot kurzu. Na prezent nie wypadało ale ja się zakochałam we różach. Producenta nie sprawdzałam i nie wiedziałam, że włocławskie. Serwis trafił do mnie. Chyba w prezencie albo tanio. Kiedy powiększyłam mieszkanie a w kawowym pojawiły się ubytki, zapragnęłam uzupełnić a nawet powiększyć z 6. do chociaż 12. kaw.
W dawnych, przedinternetowych czasach nie było to łatwe. Ale zamiast brakujących filiżanek trafiłam duże półmiski, co uświadomiło mi, że był też serwis obiadowy i moje pragnienie posiadania i tegoż na 12 osób nabrało rozpędu. Filiżanek w moim formacie nadal nie trafiłam ale przybyły talerze głębokie (wspaniale smakował w nich rosół ugotowany przez Nadieżda Ungurianu ), patera do ciasta, talerzyki śniadaniowe, sosjerka, przecudna masielnica ("pani se sklei" powiedział porcelanowy barbarzyńca, który fatalnie zapakował). Trafił się tez serwis(ik) kawowy do mokki (też ślubny prezent czyjś) i oddzielnie dzbanuszek i cukiernica.
Dwa ostatnie elementy u mnie zostały a serwisik powędrował w świat. Na jego miejsce zjawił się drugi trochę przez pomyłkę. Otóż na aukcji charytatywnej widzę moje filiżanki, kształt identyczny, więc kupuję bez namysłu, odbieram w Toruniu i ... są jak moje ale mikro, ale z Włocławka, zostały do ozdoby.
Od roku 2014, od kiedy mam konto na facebooku, wstawiam co jakiś czas apele albo wpisy w licytacjach odwróconych, że szukam tej różyczki. W tym roku trafiły się ... u nowych znajomych w Płocku. Po konfrontacji, że to te pierwsze małe, zrezygnowałam ale wzmianka "zostały tylko jakieś talerze i waza" mnie zelektryzowała. Po obejrzeniu zdjęć emocje sięgnęły zenitu. Przepiękna waza, takaż misa, sosjerka, półmiseczek, talerze głębokie i płaskie. Już są u mnie. Ależ jestem szczęśliwa.
Teraz tylko rodzinny i/lub proszony obiadek na różyczkach podany i po obiedzie kawa w różyczkach (chwilowo uzupełniana cudnymi filiżankami wałbrzyskimi, które też poszukuję).
Serwis z różyczką przybywa i gospodyni szczęśliwa










