Dziś sałatka, która trafiła do naszego menu po mojej praktyce na Wyspach w roku 1992. Na Wyspach Brytyjskich oczywiście. Były to czasy gdy z Londynu czy Nottingham można było do Polski zadzwonić z każdej telefonicznej budki a w drugą stronę rozmowy międzynarodowe zamawiało się i czekało. Telefonów komórkowych nie było, a przynajmniej ja nie znałam. Sałatka jest bardzo prosta. Nic nadzwyczajnego powiecie. Przyznam jednak, że wcześniej na moim stole i u moich znajomych warzywa w taki sposób nie były serwowane. Ale powspominajmy.
Przed moim wyjazdem koledzy, którzy odbyli swoje praktyki w Anglii wcześniej narzekali na fatalne ich zdaniem jedzenie. Nie wiedziałam czego mogę się spodziewać. Ale walizkę zapakowałam najpotrzebniejszymi rzeczami innymi niż zapasy produktów spożywczych. Stwierdziłam, że jakoś przetrzymam na angielskim wikcie. Wyjazd był związany z praktyką na uczelni a dodatkowo załatwiono mi, po pierwszej nocy spędzonej w luksusowym hotelu, mieszkanie u rodziny z nauka języka angielskiego poprzez codzienne konwersacje z rodziną, u której zamieszkałam. Konwersacja nie była łatwa. Moja gospodyni o imieniu Betty była z pochodzenia Szkotką. Pierwsze trzy dni bardzo wytężałam moje wszystkie zmysły aby się dogadać. Z jednej strony mój dość słaby angielski, z drugiej zaś wydawało mi się, że moja gospodyni używa tylko dwóch czasowników "take" i "get". Ale po trzech dniach dotarłyśmy się i było ok. W ramach kosztów mieszkania otrzymywałam dwa posiłki. Rano śniadanie ("puk, puk, your breakfast is ready"): kawa, grzanki, trochę masła i dżem. Po południu obiado-kolacja (dinner). Zwykle czekało na mnie danie do podgrzania (sztuka mięsa lub ryba, gotowane warzywa, ziemniaki w różnych postaciach) oraz ogromna micha sałatki Betty bez ograniczeń. Jak się później okazało, to przygotowane danie to był kupiony gotowiec, który po odkryciu tego faktu przestał mi smakować. Natomiast sałatka Betty do końca praktyki nie znudziła mi się. Jej kompozycję i smak zabrałam ze sobą jako pamiątkę z mojej pierwszej podróży "na Zachód" i włączyłam do mojej kuchni. Sałatka ta to bardzo kolorowy, apetycznie wyglądający zestaw różnych surowych warzyw z dużą ilością sałaty i słodko-kwaśnym sosem (prawdopodobnie gotowcem) z oliwą lub olejem. W zależności od dostępnych warzyw sałatka zmieniała się z dnia na dzień. Najczęstsze składniki to sałata podobna do lodowej, papryka, pomidory, ogórek, zielona pietruszka, czasem szczypiorek, marchewka, rzepa. Jako dodatki były pestki dyni i ser typu feta albo żółty. Trochę mnie intrygowało skąd na angielskim stole do gotowca taka sałatka. Zagadka wyjaśniła się w najbliższy weekend kiedy to do domu zjechał pracujący w Londynie mąż Betty. Był z pochodzenia Włochem. Ta sałatka to dziś nic zwyczajnego ale dla mnie to była nowość. Lunch jadałam na mieście. Pamiętam, że pierwszego dnia kupiłam "fish and chips" czyli filet rybny, wybrałam z dorsza" w chrupiącym cieście i do tego frytki. Smakowało mi ale było bardzo tłuste. Powtórzyłam następnego dnia ale już nie skonsumowała całej porcji i więcej nie powtarzałam. Ale spodobały mi się serwowane w uczelnianym barze ogromne buły, które krojono na pól i nadziewano przygotowanymi w pojemnikach składnikami. były to wędliny, sery i różne warzywa. Bardzo mi się podobało, że mogłam sama sobie wybrać składniki. Inne spostrzeżenia kulinarne to serwowane w barach i pubach mięso w cieście. Nie przypadło mi do gustu. Natomiast podobne do moich gotowców dania w pubach w weekendy kosztowały sporo drożej niż w dni powszednie. Ale do rzeczy.
Sałatka Betty w mojej wersji
Składniki
- sałata lub sałaty różne
- pomidory
- ogórki świeże
- papryka w różnych kolorach
- kukurydza słodka (może być konserwowa) - jak ktoś lubi
- cebula (ładnie komponuje się filetowa)
- rzodkiewka
- kalarepa
- marchewka
- szczypiorek i/lub pietruszka i/lub koperek
Lista długa ale nie przejmujcie się, co mamy, co lubimy to dajemy.
To co niżej to składniki opcjonalnie
- ogórek konserwowy
- suszone morele lub brzoskwinie świeże lub z kompotu (ewentualnie z puszki)
- ser typu feta lub ser żółty
Dodatkowo
- pestki dyni lub słonecznika
- orzechy włoskie
Jak zrobić
Warzywa oczywiście umyć a następnie pokroić lub porwać (sałata). Ciekawie wyglądają warzywa pokrojone w paski ale może być kostka lub kawałki. Wszystko wymieszać. Dodać ser, pestki orzechy. Te składniki można też dać później po dodaniu sosu i zostawić na wierzchu. Jeżeli dodamy ser feta, to można zrezygnować z sosu.
Warzywa można podać z sosem lub tylko z oliwą lub olejem roślinnym. Ale oliwy czy oleju dajemy niewiele.
Sos Ewy zmodyfikowany
Przy babskich pogaduszkach na kursie informatyków Ewa powiedziała, że jej dzieci przepadają za surówkami z kapusty z sosem musztardowym. Zainteresowała się tym, bo ja do surówek z kapusty nie robiłam sosu.
Przepis Ewy była taki:
- łyżeczka musztardy
- łyżeczka cukru
- łyżeczka oleju
Składniki mieszać energicznie a otrzymamy gęsty jednolity sos o ciekawym smaku.
Ja często robię wariant cytrynowy. Albo zamiast musztardy albo obok musztardy dodaje łyżeczkę soku z cytryny. Olej roślinny u nas najczęściej jest kujawski z Kruszwicy. Ale zdarzyło się, że kiedyś nie miałam w domu oleju i dodałam łyżeczkę majonezu. A jak majonez to grudziądzki Ocetix.
Łączymy sos z sałatką
Sosem polewam sałatkę. Zwykle nie mieszam. Mieszanie następuje podczas nakładania sałatki.
Sosu nigdy nie robię dużo. Najwyżej 1-2 łyżeczki każdego składnika.
Sałatka jest bardzo smaczna i zdrowa a swoim wyglądem po prostu zdobi stół i obiad na talerzu. Popatrzcie na poniższe zdjęcie. Do bardzo prostego dania z kurczaka dodana dzisiejsza sałatka.
Inspiracje i modyfikacje
Sałatka może być dodatkiem obiadowym ale również samodzielnym daniem. Wówczas warto dodać ser feta lub żółty.
Na tej bazie można też zrobić sałatkę z kurczakiem lub indykiem.
Wariant drobiowy
Mięso umyć i pokroić w paski. Na patelni rozgrzać odrobinę oleju, wrzucić mięso i przewracając obsmażyć. W zasadzie wystarczy gdy mięso zmieni kolor i nie jest surowe. Mięso odrobinę posolić i popieprzyć. Kawałki mięsa można wymieszać z warzywami lub położyć na wierzchu i posypać zieleniną lub pokrojonymi kolorowymi warzywami.
Można by podsumować patriotycznie, że sałatka przybyła z "ziemii Włoskiej do Polski" przez Wyspy Brytyjskie.
Zachęcam do tworzenia własnych kompozycji warzywnych. Tanich, zdrowych, łatwych do wykonania.
Pamiętajcie. Składniki bierzemy takie jakie mamy i lubimy. Proporcje dowolne.
Smacznego!
przepisniejednomaimie.blogspot.pl
sobota, 14 czerwca 2014
sobota, 7 czerwca 2014
Opowieść druga - strucla krucho-drożdżowa z zeszytu mojej Mamy
Opowieść druga - strucla krucho-drożdżowa z zeszytu mojej Mamy
A więc, po krótkiej zapowiedzi we wstępniaku mojego bloga, rozpoczynam
moje kulinarne opowieści.
Na początek, nie może być inaczej - w roli głównej przepis z zeszytu
mojej Mamy. Zależnie od obdarowanej przepisem osoby, mógłby mieć imię od
Władki, od cioci czy babci Władzi. Ale imienia nie ma, bo choć tani, smaczny,
szybki i łatwy w wykonaniu, za bardzo się nie przyjął. Poza moim rodzinnym
domem, ciasto upieczone zaledwie kilka razy, nie spotkałam go na stole gdzie
indziej. Przyczyna jest chyba w warkoczu, który wydaje się skomplikowany a tak
nie jest.
Mnie właśnie warkocz zaintrygował. Spróbowałam, wykonałam i zabrałam ze
sobą w drogę przez życie. Piekę to ciasto od ponad 40 lat co najmniej kilkanaście
razy w roku. Przepis więc sprawdzony po wielekroć. Trafił oczywiście do mojego
zeszytu a jego stan tamże, jak zobaczycie, potwierdza
częste użycie.
A historia strucli sięga lat 60-tych, kiedy to w mojej rodzinnej wsi
Mileszewy prężnie działało Koło Gospodyń Wiejskich organizując m. in. kursy
gotowania, pieczenia, szycia a także podejmując inne działania. To właśnie od
tych kursów zaczęło się zmieniać, praktycznie stałe do tej pory, menu ciast, zup,
dań obiadowych, deserów, przystawek, sałatek a i domowych przetworów i to nie
tylko od święta ale w codziennym żywieniu rodziny. Ciasto to znają bardzo
dobrze moi znajomi. Nie tylko świetnie smakuje ale robi wrażenie. Przekonałam
się o tym również wczoraj na proszonym garden party - wstęp za okazaniem
sałatki, napoju czy ciasta. Zrobiła wrażenie, oj zrobiła.
Jest przedmiotem mojej dumy. Chociaż w historii rodzinnej znane jest
zdarzenie, że pieczona przeze mnie „stale” strucla dla tych samych gości,
spowodowała podejrzenie cioci Marysi, że „ty to chyba nic innego nie potrafisz
upiec, stale strucla i strucla”. Na moment zapanowała konsternacja ale nie
poddałam się. Piekę nadal. Najpierw będzie przepis a dalej, jak to u
kucharki-eksperymentatorki, zdradzę wam w jakich wariantach nadzienia struclę
podaję i zdradzę wam jak eksperymentuję z ciastem krucho-drożdżowym, które
pojawi się w innych moich przepisach.
A więc
przedstawiam, oto ona:
Strucla
kruchodrożdżowa (z kursu Koła Gospodyń w Mileszewach - lata 60-te)
Składniki:
4 szklanki mąki
2 jaja
1 kostka
margaryny (np. plamy)
2 łyżeczki cukru
5 dkg drożdży
1/2 szklanki
mleka
20 dkg twardej
marmolady
Sposób wykonania
Drożdże
rozmieszać z zimnym mlekiem.
Mąkę, tłuszcz i
cukier posiekać jak na ciasto kruche (ja wyrabiam ręką lub wyręczam się robotem).
Dodać jajka i drożdże z mlekiem. Zagnieść ciasto aż odejdzie od miski. Ciasto podzielić na dwie części. Stolnicę lub
blat stołu posypać mąką. Jedną część rozwałkować na grubość 3-5 mm. Posmarować
marmoladą. Zwinąć w rulon. Rulon przekroić wzdłuż zostawiając z jednej strony fragment
złączony. Przepleść warkocz z dwóch pasm ciasta tak aby przecięcie było u góry
(paski ciasta i marmolady). Złączyć końcówki obu pasm na końcu warkocza. Mamy
już jedną struclę. Podobnie rozwałkować drugą część ciasta i zrobić drugą struclę.
Blaszkę
posmarować tłuszczem (np. margaryną) i posypać mąką. Można też piec na papierze
do ciasta. Włożyć na blaszkę 2 strucle obok siebie. Widać to na zdjęciu (dwie chude
strucelki).
Pieczenie
Rozgrzać
piekarnik do ok. 200 stopni. Wstawić ciasto (można piec od razu po zrobieniu).
Piec 30-40 minut
w piekarniku o temperaturze 200 stopni na złoty kolor (Zdjęcie po upieczeniu
ale przed lukrowaniem).
Wykończenie
Można
polukrować, np. na biało i ciemno (lukrem białym polać ciasto nieregularnymi
zygzakami, do pozostałego lukru dodać kakao i polać ciasto – też nieregularnymi
zygzakami, takie biało-brązowe smugi). Ciasto lukruję jak nieco przestygnie.
Moje smugi i zygzaki pokazałam na zdjęciu wejściowym.
Inne wskazówki
Jeżeli ciasto
zbyt twarde albo nie skleja się (bo jajka np. mogą być za małe albo „szklanka”
mąki nieco większa) to dodać nieco mleka lub kwaśnej śmietany (tak zrobiłam
dziś bo miałam małe jajka).
Nadzienie
Zamiast marmolady można pofantazjować i użyć dżem, mus jabłkowy, dodać
np. bakalie, kandyzowaną skórkę pomarańczową
Czas
Ja ciasto
wyrabiam, zagniatam, wałkuje, przeplatam około 20 minut.
Czyli dodając
czas na pieczenie, w godzinę mamy ciasto.
Przechowywanie
Ciasto można
przechowywać dość długo, np. w lodówce a czasem nadmiar tez zamrażam.
Ciasto upieczone, może skonsumowane. Warkocz trochę się nie udał? Nie przejmuj
się, u mnie też tak było, ale przecież praktyka czyni mistrza.
Moje improwizacje
na temat
Nadzienie
W oryginalnym przepisie jest mowa o twardej marmoladzie. Dawnymi czasy
kupowało się taka na wagę odcinaną nożem z wielkiego bloku. W Toruniu można
kupić w słoikach marmoladę z unisławskiego Unamelu - idealną do tego celu.
Chociaż ostatnio w moim osiedlowym sklepiku nie było. Wyżej podałam już kilka
wariantów nadzienia. Ale nie przejmujcie się ani rodzajem ani gęstością. Byleby
tylko nie kapało. Ja wykorzystuję marmolady, dżemy, konfitury szczególnie
smakują nam te z piwniczki od siostry z Kujaw. Jedno z ostatnich moich zastosowań
to odsączone drylowane wiśnie rozłożone na cieście. Popróbujcie.
Makowiec świąteczny
Kiedy znajoma poprosiła mnie o upieczenie świątecznego makowca, którego
wcześniej nie piekłam, ruszyłam na poszukiwanie przepisu na ciasto i nadzienie.
Nadzienie zrobiłam wg staropolskiego
przepisu. Natomiast proponowane ciasta wydały mi się zbyt czasochłonne w
wykonaniu. Piękne makowce upiekłam z ciastem na struclę. Tyle tylko, że nie
przeplatałam warkocza tylko zwinęłam w rulon pojedynczy oraz wariant drugi dwa
rulony do siebie od brzegu ciasta do środka.
Rogaliki,
paszteciki
Z ciasta struclowego piekę czasem rogaliki na słodko a w wariancie słonym
paszteciki z różnymi kombinacjami nadzienia (mięso, kapusta z grzybami, warzywa) albo wielki pieróg/rogal z nadzieniem warzywnym albo warzywno-mięsnym.
Pizza na kruchym
cieście na zaraz i na potem
Wersję słoną ciasta struclowego wykorzystuje też jako spód do pizzy na kruchym cieście.
Czasem dodaję nieco mniej tłuszczu ale warianty są różne. Porcja ciasta wg
przepisu wystarcza na dwa duże spody (ciastowa forma). Zwykle pieczemy z połowy
porcji a drugą część mrożę do wykorzystania następnym razem. Wypraktykowałam,
że z ciasta po rozmrożeniu wychodzi pizza na spodzie chrupiącym.
Zachęcam do
polubienia strucli i zapraszam na następny odcinek
przepisniejednomaimie.blogspot.com
7 czerwiec 2014, sobota, późne popołudnie.
Subskrybuj:
Komentarze (Atom)



